Dzisiaj trochę nietypowo, bo zajmiemy się nie samym apartamentem, tylko bardziej ogrodem/ balkonem/ tarasem. O! Taras to chyba najlepsze określenie na to wnętrze. Więc może bez owijania w bawełnę. Zaczynamy!
|
PRZED. |
Przed: Panuje tu straszny bałagan. Lewa strona tarasu jakby jest strasznie zawalona rupieciami, co strasznie jest nienaturalne. Nie podobają mi się tutaj także te kolorowe plamy, które pasują bardziej do wnętrza dyskotekowego, a nie słonecznego balkonu. Sorry, ale ten gril też nie spełnia do końca swojego zadania.
Po: Postanowiłam przenieść trochę domu na zewnątrz, tworząc spójną całość. Typowe to dla kultury Tajlandii, gdzie tak właśnie postępuje się, budując domy. Zakryłam balustradę, dodając trochę prywatności. Dywan jest takim pustym tłem dla reszty mebli, które są kolorowe i zachęcają do przycupnięcia na moment, albo i na całe popołudnie.
Jestem zadowolona z tej metamorfozy. Jeśli i wam się podoba, komentujcie!
7 komentarzy:
Dzięki ! Choć myślałam ,że zrobisz też metamorfozę mojego "salonu" ;o
Ale zrobiłaś to fajnie i zastanowię się nad zmianami ;)
Kasia22242
Jakoś nie jestem przekonana do puchatego dywanu na tarasie, zwłaszcza, że na nim ustawiony jest grill O_O
lepiej, ale i tak miszmasz kolorów i niezbyt mi sie podoba,
Znacznie lepiej ale jednak nie pasuje mi to łóżko na tarasie
super Punkdosia
Też nie jestem przekonana co do tego dywanu, ale tak to spoko metka ;)
Pięknie!
Prześlij komentarz