piątek, 20 stycznia 2012
Szkolnictwo - małe-wielkie zawirowania + ANKIETA!
Jak zapewne zauważyliście w ostatnich dniach mniej przebywam na blogu i na stardoll. Jest to spowodowane tym, iż od poniedziałku jako przewodnicząca klasy i przedstawiciel Rady Rodziców codziennie biegam na kilkugodzinne spotkania i zebrania dotyczące likwidacji niektórych szkół w Krakowie. Nie byłoby tego problemu, gdyby nie to, że jedną z tych szkół jest podstawówka, do której chodzi moja córka czyli Ala.W zasadzie nasza szkoła nie tyle trafiła na listę szkół do likwidacji co ma być "pomocą" dla gimnazjum, które chcą zlikwidować, gdyż uczy się w nim obecnie 70 dzieci i szkoła ta "za dużo kosztuje". Pomoc miałaby polegać na tym, że Radni naszej dzielnicy chcą aby dzieci z naszej podstawówki połączyły się z gimnazjum przechodząc do ich budynku. Oczywiście w związku z tym posypało się pełno głosów niezadowolenia i protestów od rodziców, zwłaszcza tych najmłodszych dzieci czyli klas 0-III. Jedni rodzice nie chcą połączenia małych dzieci z nastolatkami inni znowu narzekają na stan techniczny tamtego budynku. Radni zaś nie widzą innego rozwiązania.
Dwa dni temu na jednym z takich spotkań była Pani Wiceprezydent Krakowa Anna Okońska-Walkowicz, która sprzeciwia się takiemu połączeniu. Nie mniej jednak dała nam (rodzicom i nauczycielom obu szkół) czas na dogadanie się i decyzję do końca stycznia, gdyż ona na początku lutego podpisuje papiery i musi zatwierdzić projekt. Sytuacja w tym momencie jest taka, że obojętnie co by się w tej sprawie nie zrobiło to ktoś wyjdzie z tego pokrzywdzony. Gimnazjum czeka na nas z otwartymi ramionami, żebyśmy się zgodzili, bo inaczej ich zlikwidują. Zaś nasza Pani Dyrektor wraz z nauczycielami kategorycznie odmawiają i w związku z tym wystosowała wczoraj pisemny protest, pod którym zbierane są podpisy rodziców. Protest ten ma trafić do Rady Dzielnicy oraz do placówek, które są odpowiedzialne za szkolnictwo i likwidację szkół w Krakowie.
Ja sama już nie wiem co mam na ten temat sądzić. Na razie nic nie podpisywałam. Naprawdę jest mi żal zarówno naszej szkoły jak i dzieci z tamtego gimnazjum. Jest to twardy orzech do zgryzienia, ale mam wrażenie że obojętnie ile protestów nie napiszą rodzice i ile będzie starań tamtego gimnazjum to i tak "Góra" zrobi swoje.
W związku z tym, że większość z Was jest uczniami podstawówek i gimnazjów mam do Was pytanie. Co Wy myślicie na temat łączenia dzieci i młodzieży w jedną szkołę? Czy Wam podobałby się taki pomysł? Czy chcielibyście aby dzieci w wieku 7-10 były w jednym budynku z młodzieżą w wieku 12-15 lat? A może ktoś z Was chodzi właśnie do takiej połączonej szkoły?
PS: Ja uczyłam się jeszcze starym systemem, gdzie było 8 klas podstawówki i żyję. Bardzo kochałam swoją szkołę i gdyby nagle chcieli nas rozdzielić od dzieci z klas 7-8 to chyba bym umarła, bo miałam jakiś czas chłopaka właśnie w starszej klasie ;P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
14 komentarzy:
Nie powinni nikogo łączyć, ponieważ gimnazjaliści mogą być źli, że jakieś maluchy się tu wciskają i im dokuczać. Ogólnie "trzymanie" dzieci w wieku 6-16 lat w jednym budynku to średni pomysł.
Gimnazjum to okres w którym rodzi się najwięcej zachowań aspołecznych wśród młodzieży, mówię tu o piciu, paleniu, narkotykach, bójkach, wymuszeniach i inne. A dzieci w wieku podstawówkowym powinny mieć zdrowsze środowisko, wiem o czym mówię, bo chodzę do gimnazjum i nie lubię po prostu tam przebywać, właśnie ze względu na "TYCH FAJNYCH", którzy robią to co opisałam wyżej. Nie mogę się doczekać jak w końcu pójdę do liceum.
To zły pomysł.Sama chodzę do gimnazjum i wiem jak tam jest.
Martissxx3
U mnie w mieście też od jakiegoś czasu toczy się walka o niektóre szkoły. Mnie to co prawda niezbyt dotyczy, bo moja stara podstawówka, którą uwielbiam, jak na razie jest bezpieczna, a chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie likwidowałby wielkiego zespołu szkół ogólnokształcących, z trzema - czterema klasami z każdego rocznika w liceum i pięcioma w gimnazjum, do którego teraz chodzę. Ale kilku z tych szkół zagrożonych likwidacją naprawdę mi szkoda, np. szkoły rolniczej, chyba jedynej w regionie, do której ma zamiar pójść jedna z moich bliskich koleżanek, czy szkoły dla osób z trudnościami w nauce.
Uważam, że ogólnie pomysł, by ośmioklasową podstawówkę podzielić na dwie szkoły - podstawową i gimnazjum - był całkowicie chybiony i, gdyby nasza "kochana" minister edukacji postanowiła z powrotem usunąć gimnazjum i powrócić do ośmioklasowej podstawówki, a potem od razu liceum, to może nawet bym jej wybaczyła projekty gimnazjalne i nowy egzamin. No bo gimnazjum to jednak taki dość dziki czas, zwłaszcza dla tych "mniej fajnych" (czyli np. mnie :P). I akurat w takim dzikim wieku lat trzynastu trzeba iść do nowej szkoły, a tam szok - nowe przedmioty, nowi nauczyciele, nowe sale (ileż to razy ja się gubiłam, choćby w szatni, zanim jakoś się zorientowałam w topografii gimnazjum...), i, co najważniejsze (i najgorsze), od nowa trzeba walczyć o pozycję w stadzie, która w podstawówce już raczej była ustalona. Osobiście przez całą pierwszą klasę gimnazjum marzyłam, żeby wrócić do starej szkoły, gdzie wszystkich się znało, choćby z widzenia (chodziłam do stosunkowo małej podstawówki, dwie - trzy klasy z jednego rocznika; niektóre moje koleżanki z gimnazjum chodziły w podstawówce do klas e czy f), i gdzie nie było Pewnych Osób. Mam wrażenie, że, bo ja wiem, gdyby było nadal te osiem klas podstawówki, to nie byłoby takiej zmiany, takiego szoku. Wszyscy mówią, że gimnazjum zmienia ludzi - tylko że, jak dla mnie, to jest raczej zmiana na gorsze.
Więc ogólnie - gimnazjum to dla mnie zUo i uważam, że połączenie go z podstawówką nie byłoby takie złe.
A, i jeszcze jedno:
"Czy chcielibyście aby dzieci w wieku 7-10 były w jednym budynku z młodzieżą w wieku 12-15 lat?"
"Ogólnie "trzymanie" dzieci w wieku 6-16 lat w jednym budynku to średni pomysł."
Jakie 7-15 lat! Jakie 6-16 lat! Mam w klasie dziewczynę, skądinąd dość fajną, która jest ode mnie starsza dwa lata. Gimnazjum skończy w wieku lat 18, o ile, oczywiście, już ani razu nie zostanie na drugi rok. Moja koleżanka, która poszła do innego gimnazjum, ma w klasie chłopaka starszego od siebie o trzy lata. Nie mówię tu już o osobach, które gimnazjum skończą w wieku 17 lat, bo takie są w prawie każdej klasie w mojej szkole - u mnie jest trzech takich chłopaków i dziewczyna. Tak że należałoby raczej powiedzieć: "dzieci i młodzież w wieku od 6 do nawet 18-19 lat". Przepraszam, "od 5", bo przecież teraz do zerówek idą pięciolatki :P.
Mrunia_R.E.
Ja chodzę do połączonego gimnazjum z podstawówką.. I muszę przyznać, że teraz jak jestem w gimnazjum to jest mi to obojętne, ale jak chodziłam do podstawówki to miałam dość tych wytapetowanych dziewczyn, które uważały się za najlepsze i wyzywały wszystkich.. -.- i do tego dochodzi jeszcze picie, palenie.. po prostu szok co się teraz dzieje w szkole.. ;/ Ale chodzę, bo muszę.. -.-
Ja chodzę do podstawówki połączonej z gimnazjum i nie przeszkadza mi to . Właśnie się cieszę , że nie będę musiała zmieniać szkoły jak pójdę do gimnazjum . U nas jest jakoś tak spokojniej tylko , że czasami przychodził do nas taki jeden " typ" , ale mamy taką wychowawczynie , że lepiej z nią nie zadzierać . Jednak uważal , że przedszkole z gimnazjum to nie jest dobry pomysł . Aha i jeszcze w naszej szkole jest przedszkole , a gimnazjum nie bardzo się to podoba jak mają czekać , aż oni przejdą przez korytarz ...
MissMartyna1811
Chodzę do gimnazjum łączonego z podstawówką. Chodziłam do podstawówki w miejscowości, w której mieszkam, ale tu nie ma gimnazjum. Ja nie mam nic przeciwko dzieciakom, małe mają osobne boisko, jedynie 4-6 z nami. I to już jest problem. Uczniowie podstawówki biegają, szturchają, przewracają plecaki... Ale zazwyczaj po prostu spokojnie zwracam im uwagę i jest spokój. Moje kumpele robią tak samo, przecież kultura to podstawa. Niestety, większość myśli inaczej, a dwóm nauczycielom nie jest łatwo upilnować ok. 150 osób. A więc młodsi są często wyzywani, wyśmiewani. Nie mówiąc o jeszcze młodszych...
III klasa kończyła W-F i się przebierała, kiedy weszłyśmy do szatni. Uśmiechnęłam się do paru dziewczynek, żeby dodać im otuchy, zagadałam... Ale to zrobiłam tylko ja i moje kumpele. Zaraz do sali weszła taka co wie wszystko najlepiej (3 lata temu powinna skończyć gimnazjum...). Prześmiewanie się, popychanie, wyzywanie... Starałyśmy się małe bronić, te szybko się ubrały i wyszły... Mamy dużą salę, na jednym końcu są nasze szatnie, na drugim nauczycieli... Powiedziałyśmy Pani o zaistniałej sytuacji, dziewczyna dostała uwagę i tyle. Żadnych konsekwencji... Obecnie nie mamy w-f łączonego z równoległą klasą, więc tej dziewczyny z nami nie ma (to było w zeszłym roku). Jak są "maluszki", to zawsze czekamy aż skończą, zagadamy uśmiechniemy się...
Łączenie szkół nie jest niczym mądrym. Poza tym teraz w co drugim gimnazjum są narkotyki, alkohol lub papierosy... Albo wszystko na raz. Zazwyczaj wie o tym tylko grupka zainteresowanych uczniów, nauczyciele nic nie wiedzą, jest też dużo niewtajemniczonych uczniów... Nie we wszystkich szkołach tak jest, ale jednak coraz częściej się o tym słyszy... Łączenie szkół to fatalny pomysł! Dzieciaki o słabszych charakterach pójdą za grupą, będą chciały być takie jak "ci z gimnazjum"...
W mojej podstawówce był problem, gdzie 6 klasy dokuczały młodszym. Doszło do tego, że została zbudowana 2 część dla 1-3, a 4-6 zostały w starej odremontowanej części. Myślę że to bezsensu jeszcze gimnazjum dzieciom 'dowalać'. Tylko czekać aż konflikty się pojawią. Zresztą godziny lekcji mogą strasznie się wydłużyć z powodu braku sal.
Ja bym była za pozostawieniem podstawówki w podstawówce.
U mnie szkoła jest połączona ..Chodzę do Gimnazjum..Fakt czasami dzieciaki biegają po korytarzach bawiąc sie nie weim w Berka..jak ostatnio na ostatnim piętrze biegały.. Z jednej strony to trochę wkurza zwłaszcza gdy ktoś się uczy a z drugiej nie mam nic przeciwko... Najlepiej by było gdby szkoła byla podzielona ,że na tym i innym piętrze podstawówka a na innych gimnazjum itd.
beznadziejny pomysł moja koleżanka chodzi do takiej szkoły i jest w 4 klasie podstawówki i mówiła że tam wszyscy mają tatuaże pare dziewczyn się cięło i papierosy paliły a w łazience tak śmierdzi ponoć dobrze że ja jestem w gimnazjum .
megagwiazda22
Ja powiem krótko:
Drugie półrocze, szósta klasa - ja nie widzę problemu. Ale jest tez problem no bo żeby dzieci w klasach 1-3 miały kontakt z pyskującą, przeklinającą, wyzywającą innych i uważającą się za jakiś gatunek 'nadludzi' ( inaczej mówiąc: najlepszych) to kategorycznie nie. Dzieci brały by wtedy z nich przykład i co zrobić?
Osobiście to ja sama chyba już zamieniam się w typowego gimnazjalistę, ale przy młodszych umiem się opanować.
Podsumowanie:
klasy 1-3 + gimnazjum = NIE!
Klasy 4-6 + gimnazjum = CZEMU NIE...
Prześlij komentarz